koniec kwietnia

„Przebyłem noc właśnie i nikt nie mnie wita…” pisał Stachura.

Możnaby sparafrazować te słowa i napisać: „Przebyłem zimę właśnie”… Śniegi, mróz, wilgoć, lód…. To wszystko ciągnęło się od października i w końcu !!!! definitywnie i nieodwołalnie skończyło się. Bywały w międzyczasie złudne chwile, gdy zdawało się, że to już koniec. W styczniu parę dni ciepła, zaczęły wschodzić przebiśniegi. Ale nieeeee. Później nastały dni głębokich mrozów. Zamarzły nam wtedy rury w domu i jeden kaloryfer rozszczelnił się tak, że wisiały na nim sople lodu.

Kiedy tylko przed dwoma tygodniami temperatura w końcu odbiła do kilku stopni na plusie, przyroda wystrzeliła niemiłosiernie. Drzewa zazieleniły się w ciągu 3 dni. Zakwitły gałęzie. Nie ma już odwrotu. Minęły dwa tygodnie, trawa wystrzeliła już kilkanaście cm nad ziemią. NARESZCIE!!! ta zima to była klęska. tragedia.

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.