Svidník, Bardejów

Słowacki Świdnik i Bardejów – kilka rad praktycznych i refleksji z 1-dniowego wyjazdu z Polski do tych miejscowości.

Znajdują się one blisko granicy i dość szybko da się do nich dotrzeć podróżując zarówno z Podkarpacia (okolice Jasła) jak i Małopolski (okolice Krynicy). W przypadku trasy z Krynicy wypad do Svidnika może się okazać nieopłacalny, chyba że kogoś interesuje historia sowiecko-niemieckiej bitwy z 1944 roku w Przełęczy Dukielskiej. My podóżowaliśmy z okolic Jasła przez przejście graniczne w Barwinku i Svidnik mieliśmy po drodze.

Na trasie Barwinek-Svidnik – prawie w samym Svidniku, w polach znajduje się ciekawa ekspozycja, pozostawiono tutaj kilka-kilkanaście czołgów, głównie T-34 (i jeden niemiecki w kompozycji tzw. „taranu”). Nazywa się to „Dolina śmierci”. Można tu spędzić ok. 1 godz. spacerując od czołgu do czołgu (główna część znajduje się jakieś 3 km od głównej trasy, a jego kulminacyjnym nomen omen miejscem jest niewielka wieża widokowa na szczycie wzgórza, z której roztacza się świetny widok na pagórkowate okolice południowej Łemkowszczyzny).

Atrakcje Svidníka

W samym Svidniku można zwiedzić muzeum (otwarte od wtorku do niedzieli). Bilet wstępu dla dorosłego to 1 euro, dla dzieci do 15 roku życia wstęp bezpłatny. Muzeum nie przyjmuje złotówek ani płatności kartą, więc warto się zaopatrzyć w tego euraka, czego ja nie zrobiłem.

W otoczeniu muzeum ustawiono sporo różnego sprzętu, prawdopodobnie dość unikatowego, przynajmniej dla polskiego oka (np. wariant t-34 w opcji dźwigu).

Z innych atrakcji, znajduje się tutaj np. skansen, albo duży pomnik poświęcony pamięci Armii Czerwonej zaraz obok muzeum. Specyfiką Słowacji jest zresztą, że czuć tutaj spore sentymenty sowieckie. Z jednej strony, można sądzić, że sprzęt sowiecki czy historia sowieckich bojów to historia dość obiektywna, ale sporo widać rysunków (np. w księdze gości czy na ścianach wieży w Dolinie Śmierci) – czerwonej gwiazdy czy wręcz flagi sowieckiej (zdjęcie).

Trasa Svidnik-Bardejów

Trasa ze Świdnika do Bardejowa to ok. pół godziny drogi (ponad 30 km). Więc będąc tutaj, szkoda nie pokonać tak niedługiej już trasy, by zobaczyć wpisaną na listę UNESCO bardejowską starówkę.

Trasa malownicza biegnie przez obszar słowackiej Łemkowszczyzny z dość sporą chyba populacją Łemków, o czym świadczą np. podwójne tablice z nazwą miejscowości, czy obecność wielu cerkwi łemkowskich, także współcześnie wybudowanych.

Z bogactwa narodowościowego, po drodze mijamy także niewielki przysiółek cygański – tuż przed Bardejowem.

Bardejów

Miasteczko o ciekawym zachowanym układzie domów w obszarze Starego Miasta. Warto obejść rynek i przyległe uliczki, a także zachowane fragmenty murów.

Mimo patronatu UNESCO nie wszystko jest tutaj idealnie zachowane. Razi np. stan gotyckiego kościoła franciszkanów z zamurowanym wejściem północnym i niedbale otynkowany. Niemniej sąsiadujące zabudowania klasztorne są już ładnie utrzymane (być może pod opieką innej instytucji?). Zatynkowanie budowli kościoła wynika chyba z erozji piaskowca, z której jest zbudowany (widocznej na wystających spod tynku fragmentach murów).

Generalnie warto pokluczyć i zajrzeć w różne zakamarki. Uliczek nie jest wiele, więc łatwo obejść je wszystkie, łącznie nawet z podwalem.

Głównymi zabytkami Bardejowa są gotycka bazylika św. Idziego (sv. Egídia) i renesansowy ratusz, w którym znajduje się muzeum (można je zwiedzić nawet w niedzielę, bilety: 8 euro rodzinny, 4 euro normalny, 2 euro studencki i 1,5 euro dzieci). Także do bazyliki wstęp jest niestety płatny. Warto jednak zwiedzić jej wnętrze choćby ze względu na fakt, że znajduje się tutaj zachowane gotyckie wnętrze z jedenastoma gotyckimi ołtarzami (!).

Informacje praktyczne

W celu pozyskania środków, można skorzystać z bankomatu i wypłacić euro ze swojego polskiego konta. Przelicznik jest trochę gorszy niż kantorze, ale w moim przypadku było to 25gr straty na 1euro względem oficjalnego kursu (który jest może trochę korzystniejszy od cen w kantorach). Koszt w bankomacie: 4,56 PLN, oficjalny kurs na dziś: 4,31 PLN za 1 euro. Warto mieć parę euro w kieszeni, bo nie wszędzie da się zapłacić kartą, ani złotówkami (vide sytuacja w muzeum w Svidniku).

Sklepy – być może trafiliśmy na handlową niedzielę, ale markety generalnie były otwarte, mniejsze sklepiki pozamykane. Restauracje również otwarte, ale to być może fakt, że są wakacje. Słyszałem, że we wrześniu trudno coś zjeść w Bardejowie. Teraz nie było tego problemu i choć nie korzystaliśmy z restauracji, to mijaliśmy ich sporo.

Ceny w sklepach są raczej wyższe, choć oczywiście produkty słowackie z reguły są tańsze niż w Polsce (np. Kofola).

Bardejów 2008

Na koniec kilka zdjęć z naszego wyjazdu do Bardejowa w 2008 roku – tę galerię właśnie odkopałem na starym dysku. Okazuje się, że sporo miejsc się powtarza, o wielu zapomniałem.

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.