Po długich miesiącach magazynowania w stodole, oblepione 20-30-letnim błotem i kurzem, w końcu doczekały się kąpieli. Myjka/karczer pożyczony od kolegi, spełnił świetnie swoje zadanie. Spod grubej warstwy brudu i kurzu wyłoniły się kolory.
Na razie wozy schną na polu. Zdjęcia telefonem, więc jakość taka, jak widać, ale pewnie warto będzie przy tej okazji je trochę lepiej obfotografować.
Ciekawe są dekoracje w elementach metalowych, wzory o prowiniencji średniowiecznej i renesansowej (wg kolegi – etnografa). Pisze on w ten sposób:
Ornamentyka okuć jest wielostylowa, łączy rozmaite elementy z różnych epok i przypomina kompozycyjnie hafty na odzieży (zwłaszcza na spodniach) z rejonu Karpat. Zdobienie w postaci linii połączonych łuczków jest zapewne renesansowe. Widzimy też wczesnośredniowieczne zdobnictwo słowiańskie (plecionka szurkowa z „oczkami”, „wilcze zęby”) wzbogacone późniejszymi dodatkami/ przeróbkami w postaci wzorów kwiatowych. Rozety należy uznać za wczesnośredniowieczno-renesansowe. Nie ma w tym wszystkim nic dziwnego, bo ogólnie zdobnictwo ludowe to właśnie Słowiańszczyzna wczesnośredniowieczna z późniejszymi (rzadziej wcześniejszymi) dodatkami.
[źródło: https://www.facebook.com/pg/Traperska-Wytw%C3%B3rnia-Filmowa-146855385489023/photos/?tab=album&album_id=929106180597269]
Ten najmłodszy wóz (1975), najbardziej bogato zdobiony, po umyciu okazał swoją jaskrawo-czerwoną kolorystykę. Wygląda, jakby służył dawniej zastępom Och. Straży Poż. Choć pewnie błędny trop (a może farba pochodziła z tego źródła?)