Fotka z telefonu i krótki wpis, by zaznaczyć swoją obecność. Jest połowa listopada. Śnieg spadł wczoraj – w niedzielę, w sumie parę cm (może 10?). Wczoraj samochód zostawiłem 2 km od domu i dalej – na piechotę (całą rodziną), trochę pomstując w myślach, że droga nieodśnieżona. Ale szło się przyjemnie, to był wieczór – godz. 20. Dzisiaj wróciłem po samochód – droga była już czarna, chyba przejechał pług i sypnął solą. Byle do wiosny.