Zima, połowa stycznia

Połowa stycznia… prawie. Trochę zaskoczony skonstatowałem, że parę wpisów temu wspomniałem, że 15 listopada spadł śnieg. Śnieg leżał cały grudzień (z przerwą 3-4-dniową na odwilż, dobiło wtedy do 6 st.C, ale za chwilę znowu spadł śnieg). Trochę inaczej jest w dolinach – w Rzeszowie – 25 km na północ, gdzie z reguły nie było tyle śniegu albo miał formę cienkich placków rozrzuconych po trawnikach. Jednak u nas temperatura oscylowała cały czas w okolicach 0-minus2. Czasami mniej.

Od dwóch dni mrozy siarczyste, rzędu 17-23 st. W środku nocy jeszcze mniej. Koty zakonspirowały się koło pieca w piwnicy. Dzisiaj rano miały zamarzniętą wodę. Przypuszczam, że w okolicach 4-5 godz. rano temp. mogła dojść do -30. Powietrze jakby oblepia zimnem, chociaż przebywanie na zewnątrz nie jest tak bardzo dokuczliwe. Da się chwilę przetrwać i to bez kurtki, wykonując jakieś czynności, jak odśnieżanie, czy przeparkowanie samochodu. Dzisiaj z kolei zrobiłem sobie mały wypad na nawyższy punkt w okolicy; szczyt z tyłu Kamiennej (może ten szczyt nazywa się Kamienna, albo Kamienica – stara nazwa położonego tam przysiółka – a może góry?  – z map z XVII w.).  – – – – Śnieżny skrzypiący las, niezbyt trudne brnięcie zaśnieżonym i zupełnie nieprzetartym wiodącym tam żółtym szlakiem. A, ciekawostka, po drodze na jednym z rozwidlen dróg – w miejscu, które nazywamy polanką piknikową, paliło się małe ognisko, w ogniu były zawodowe drewniane klocki. Może leśniczy? Nikogo nie było w okolicy. Możliwe, że schował sie na chwilę, widząc, że nadchodzę. Raczej nikt nie zostawiłby tego ogniska zaraz obok lasu, jeśli nie miał go na oku.

 

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.